sobota, 24 maja 2014

Dwadzieścia trzy.

Od kilku dni w naszym domu przeważał tylko jeden temat. A jaki? rozpoczęcie kolejnego zimowego sezonu. Gregor nie dawał za wygraną i za wszelką cenę próbował mnie przekonać, abym dała mu wrócić. Nie wyobrażałam sobie tego, przecież od jego wybudzenia ze śpiączki nie minęły nawet dwa miesiące. Denerwowało mnie to, dlaczego on nie rozumiał, że się o niego boję. Mój narzeczony próbował różnych sposobów, zaczynając od Morgensterna, Krafta, Dietharta. Kończąc o dziwo nawet na moim własnym ojcu,  który po rozmowie ze mną od razu się wycofał. Nie mogłam uwierzyć, że tata chciał aby Gregor wrócił.
- Kochanie... - jęknął - Przecież wiesz jakie to dla mnie ważne - usiadł naprzeciwko mnie i chwycił moją dłoń.
- Nie Gregor - odparłam momentalnie - Dlaczego nie możesz sobie odpuścić tego jednego sezonu. Na następny to cię nawet kopnę w tyłek żebyś pojechał, ale nie teraz... - powiedziałam.
- Ale Dianka, dlaczego nie chcesz mi pozwolić? - zapytał spoglądając w moje oczy.
- Czy ty nie rozumiesz, że cholernie się o ciebie boję - rzekłam siadając mu na kolanach - Tylko ten jeden. Gregor ja nie chcę, aby znów ci się coś stało. Ja nie wytrzymałabym bez ciebie - wtuliłam się w niego. - Błagam cię - powiedziałam cichutko.
- Dobrze, zrobię to dla was - powiedział
- Kocham cię - odparłam - Dziękuje - szepnęłam całując go.
- Ja ciebie też - odpowiedział oddając pocałunek.
Cieszyłam się, zrobił to dla mnie. To znaczyło, że jesteśmy dla niego najważniejsze. Mocno wtuliłam się w jego ciało. Cały rok będzie ze mną i nie będę musiała się o niego martwić. Nie dałabym rady. Nie zniosłabym widoku, gdy siada na belce i szykuje się do skoku, po którym mógł mieć wypadek. Ogromny kamień spadł mi z serca. Gdy Julka się obudziła poszłam po nią do pokoiku i wzięłam na ręce. Wróciłam do Schlieriego, gramoląc mu się znów na kolana wraz z naszą córeczką. Bawiliśmy się razem we trójkę. Mój narzeczony był tak bardzo wpatrzony w Julę. Kochał nas, to było najważniejsze.


- * * * -


Choć tak bardzo chciałem wystąpić, odpuściłem dla mojej ukochanej. Widziałem w jej oczach smutek, a tego widoku nie znosiłem. Zrobiłem do dla nich. Jeśli przez to Diana będzie szczęśliwa, ja też będę. Mimo, iż na pewno tęsknota za skokami będzie mocna, wytrzymam. Ślub z blondynką chciałem wziąć jak najszybciej. Dlatego datę mamy już za dwa miesiące. Za sprawą przyjaciół i naszych rodzin wszystko zostało pozałatwiane bardzo szybko. Radość rozpierała mnie od środka, nadal nie mogłem uwierzyć.
- Moja słodziutka - wyszczerzyłem się łaskocząc małą po brzuszku. - Kocham was tak bardzo mocno wiecie? - powiedziałem
- Wiemy, nie Julcia - odparła z uśmiechem Diana. - My też tatę kochamy co? - rzekła, a nasza córka roześmiała się
Oboje z blondynką, zaśmialiśmy się równocześnie. Moje marzenia się spełniały, a sądziłem, że nigdy się nie spełnią.
- Aniołki moje - dałem buziaka obydwóm.
Wieczór nastał bardzo szybko, po kolacji Jula zasnęła nam bardzo szybko. Oboje z Dianą stwierdziliśmy, że
w przyszłości będzie ogromnym śpiochem. Leżeliśmy razem na łóżku, mocno trzymałem ją w ramionach, jakbym zaraz miał ją stracić. Nawet nie wiem, kiedy zacząłem bawić się jej kosmykami włosów. Spojrzałem jej w oczy. I przysunąłem się do niej bardziej. Pragnąłem jej tak bardzo, że nie potrafiłem przestać. Wpiłem się w jej usta. Blondynka, uśmiechnęła się do mnie oddając całkowicie moją pieszczotę. Zrozumiałem, że mogę go pogłębić, teraz już nie całowałem jej delikatnie. Tylko namiętnie, z uczuciem i pożądaniem. Była moja, będzie moja już na zawsze. Nasza ubrania znikały z każdą chwilą. Chciałbym wykrzyczeć światu jak bardzo cię kocham.

________________________________________________________________________

faken!, faken!, faken! ;C Marcin zapisz to eh ;/
Zabijcie mnie błagam za to coś, za to, że nie umiem pisać. :C
Jeszcze dwa do końca ;c
A tak bardzo kocham tego bloga, tylko to co się zaczyna zawsze musi się skończyć ;/

5 komentarzy:

  1. Super rozdział taki cukierkowy. Czekam na zakończenie chociaż wiem, że wszystko będzie ok. Czekam na nowy o Marco bo ta sytuacja z Simi mi spać nie daje. ROZDZIAŁ GENIALNY. Pozdrawiam i zapraszam na nowy na blogu o Marco i Ewie

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zabije cie za to że nie umiesz pisać bo to nie prawda, zabije cię za to że ten rozdział jest krótki. Ooo zgadzam sie z człowiekiem z góry ja chce nowy o Marco. No dobra ja jakbym była na miejscu Diany to bym mu pozwoliła zeby sie spróbował, ja wiem że on dopiero co sie wybudził ale ten kto nie ryzykuje nie pije wódki z Piotrem Żyłą, no nie?
    Pozdrawiam i całuje
    Weroooo....

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisać to nie umiem ja, nie Ty, Jagódko. :* To tak na marginesie. :D
    Czytałam już wczoraj tuż przed finałem LM i wiesz, że trochę zdołałaś uspokoić moje, zszargane i tak później, nerwy? :D
    Wszystko tutaj takie piękne. *o* Uśmiech sam wbiega na usta, kiedy nawet się tego nie spodziewałam. :)
    Rewelacja!
    Buziaki. ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Oni są tacy słodcy i kochani *.*
    Gregor jest wspaniałym mężczyzną. I tatą, i narzeczonym, który dla dobra swojej ukochanej jest gotowy poświęcić rok swojej kariery, żeby być z nimi.
    Jest cudnie ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń