poniedziałek, 17 lutego 2014

Osiem.

Dla jednych to głupie zauroczenie, dla mnie całe życie. Miłość robi z człowiekiem co chce a później rani. Rani każdego, ale od środka. Bo największy ból czuje się właśnie tam - w sercu, które oddajemy drugiej osobie. Morgi ma rację, odpuszczam. Choć tego nie chcę, nie mam wyboru. Muszę uszanować tę decyzję mimo iż z ogromnym trudem. Musiałem oczyścić moje myśli z tego tematu, ponieważ miałem za kilka minut oddać skok.
Wyczekiwałem, razem z Morgim na skoki chłopaków. Nudziło mi się strasznie, chciałem skończyć wreszcie te kwalifikacje i wrócić do hotelu, by móc rozmyślać nad swoją decyzją, nad tym co jej powiem. W sumie już dość powiedziałem tamtego wieczoru. Tak powiedziałem jej, że jest najpiękniejsza i cholernie mi na niej zależy, ale nic to dla niej nie znaczyło. A wtedy posunąłem się kolejny krok do przodu.
W końcu zasiadłem na belce i ruszyłem. Wybiłem się z progu i wylądowałem nieźle bo na sto trzydziestym metrze. Jak na kwalifikacje dobrze mi poszło. Poszedłem się przebrać w normalne ubrania i ruszyłem do hotelu. Włożyłem tylko moje rzeczy do auta i powiedziałem, że się przejdę. Hotel mieliśmy kilometr od skoczni. A spacer dobrze mi zrobi. Na moje uszy założyłem słuchawki i poszedłem w stronę, naszego miejsca zamieszkania.
- Gregor! - usłyszałem głos Diany, gdy piosenka się skończyła
Dziewczyna biegła w moją stronę tak się rozpędzając, że prawie wywaliłaby się przede mną. Na szczęście zdążyłem złapać ją w pasie i postawić na nogi.
- Nic ci nie jest? - spytałem spoglądając na nią.
- Nie, dziękuje - uśmiechnęła się w moją stronę - Chciałam z tobą pogadać - powiedziała
- Słucham ? - odparłem ściągając słuchawki i wyłączając muzykę.
- Co znaczyły te twoje słowa? Wiesz jakie, dlaczego jestem dla ciebie ważna? - spojrzała na mnie
- Bo jesteś moją przyjaciółką - wysiliłem się na uśmiech.
- Jesteś wspaniały! - uśmiechnęła się i przytuliła się do mnie - Lecę, hej - pocałowała mnie w policzek i pobiegła do Wellingera, który szedł w naszą stronę. Starałem się nie patrzeć w ich stronę, lecz musiałem. Przechodząc obok nich zobaczyłem, jak przytula się do niego a ten szepcze jej coś do ucha. Poczułem ukłucie w sercu.
- Siema Schlieri! - Andreas posłał mi jeden z tych swoich głupich uśmiechów.
- Cześć - powiedziałem krótko i wróciłem do poprzedniej czynności jaką wykonywałem. Szedłem wprost pod hotel.
Muzyka w moich słuchawkach sprawiała, że zapomniałem o wszystkich. Nie miałem ochoty z nikim rozmawiać. Zabolało mnie to i to cholernie.
STOP! Schlierenzauer miałeś odpuścić!! - pomyślałem i głośno wypuściłem powietrze z moich płuc
Wszedłem do budynku i skierowałem się do pokoju, którego dzieliłem z Thomasem. Zdziwił mnie fakt, że blondyna nie było w pokoju... A on gdy tylko miał wolne nigdy z niego nie wychodził. Usiadłem na łóżku, a Morgi wpadł do pokoju jak poparzony.
- Schlieri! - powiedział zdyszany - Wiesz, kto przyjechał na konkurs? - zapytał
- Morgi - zaśmiałem się - Nie, nie wiem, ale ty na pewno mi powiesz - powiedziałem.
- Małyszek! - rzekł dumnie..
- Serio? - zapytałem radośnie - Najlepiej!
- Mam plan... - powiedział tajemniczo jakby z jakiegoś filmu.
Morgenstern porozrzucał wszystkie rzeczy ze swojej walizki, by znaleźć dwie malutkie rzeczy, które zawsze z nim jeździły. Jedyna pamiątka...
Już wiem, że będzie ostro...


- * * * -


Po co to zrobiłam? Sama nie wiem. Widziałam, że kłamał, zawsze świeciły mu się wtedy oczy i ręce mu drżały. Dlaczego mnie okłamał? również nie wiem, nawet niczego nie umiem się dowiedzieć. A może jednak nie chce. Spędziłam z Andreasem dwie godziny, znów zabrał mnie na skocznie. Pokochałam ten cudowny widok z belki. Siedziałam teraz w swoim pokoju, i zastanawiałam się nad tą sprawą.
Moje myśli wciąż krążyły wokół niego. Cały czas siedział mi w głowie. Ta cholerna noc sprawiła, że wszystko się pozmieniało. Dziwnie mi się z nim rozmawia, czuje w jego głosie coś, czego nie umiem opisać. Zraniłam go moimi słowami, wiem i żałuje, ale taka była prawda. Kochałam Wellingera, tak przecież było nie musiałam się nad tym zastanawiać. Byłam słabą dziewczyną, nie wytrzymałam. Kilka łez poleciało po moich policzkach. Nie miałam wpływu na to...
- Kochanie dlaczego płaczesz? - spojrzałam w stronę drzwi, nawet nie wiedziałam kiedy wszedł.
- Nie ważne tato, chwila słabości - odpowiedziałam
- Wiesz, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć - usiadł na brzegu łóżka - Wiem, że lepiej byłoby ci rozmawiać z kobietą, możesz zadzwonić do babci ona ci pomoże - chwycił moją rękę i uśmiechnął się
- Nic takiego naprawdę tatusiu - uśmiechnęłam się - Co cię do mnie sprowadza? - zapytałam
- Przyszedłem odwiedzić moją ukochaną córeczkę, sprawdzić co robi - zaśmiał się - Dawno nie rozmawialiśmy - dodał po chwili
- Wiem, trochę czasu minęło od kiedy ostatnio spędzaliśmy czas razem - odparłam
- Co powiesz na mały wypad do kawiarni na ciacho i czekoladę? Jak za dawnych czasów?
- Z tobą zawsze tato - uśmiechnęłam się.
- Dobra to zbieraj się, czekam na ciebie na dole - oznajmił i wyszedł..
Szybciutko poszłam się przebrać. Założyłam ciemne rurki, ulubiony sweterek od taty. Wsunęłam buty na nogi i założyłam kurtkę, na którą później jeszcze założyłam szalik. Tata już na mnie czekał, uśmiechnęłam się i ruszyliśmy. Szczerze mówiąc brakowało mi tego. Dawno nie byliśmy nigdzie razem, a kochałam spędzać czas z tatą. Nasze kontakty wtedy stawały się jeszcze lepsze. Byliśmy tacy, że nie bałam się opowiadać mu o swoich problemach, czy chłopakach, lecz tą sprawę wolałam zatrzymać dla siebie mimo wszystkiego...
Przesiedzieliśmy w kawiarni trzy godziny zjadając przy tym po dwa kawałki ciasta cytrynowego i trzy kubki gorącej czekolady. Już się obawiałam, Gdzie mi to wszystko pójdzie... W drodze powrotnej spotkaliśmy
Andreasa, który widocznie na mnie czekał.
- To ja nie przeszkadzam - szepnął mi na ucho
- Tato... - jęknęłam śmiejąc się cichutko
- Dobry wieczór! - Welli pomachał mojemu tacie
- Witam! - odpowiedział mój ojciec i zniknął za drzwiami budynku.
Podeszłam do niego i kolejny raz tego dnia wtuliłam się w jego chudziutkie i umięśnione ciało.
- Diana, nie będę owijał w bawełnę - powiedział wprost, a ja wpatrywałam się w jego niebieskie tęczówki, które za każdym razem tak cholernie mnie hipnotyzowały.. - Niedługo jest bal przed igrzyskami, i chciałem zapytać, czy nie poszłabyś ze mną - uśmiechnął się tak słodko jak zawsze.
- Jasne, że tak! - odwzajemniłam gest - Dziękuje, że mnie zaprosiłeś - ucałowałam go w policzek.
- Ja dziękuje, że się zgodziłaś - odpowiedział - Idziemy? widzę, że ci zimno - rzekł obejmując mnie w pasie
Zrobiło mi się ciepło na sercu. Miło, że mnie zaprosił...

_________________________________________________________________________

Ble, ble, ble, ble... Jakie to głupie ;/
Przepraszam za to coś ohydnego do góry ...
Do następnego ;*
Zapraszam was na bloga przyjaciółki <3
http://dortmundstory.blogspot.com/
I na swój nowy <3
http://andi-wellinger-story.blogspot.com/

5 komentarzy:

  1. Ojoj, czuję że na tym balu wiele się wydarzy, bo Gregor na pewno tam będzie, tylko ciekawe z kim, może sam może nie? Nie wiadomo. Oboje coś do siebie czują, ale boją się tego wyznać, ehh. Mam nadzieję, że wkrótce zmądrzeją i będą razem!<333

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak mi szkoda Gregora ;c przytuliłabym go ;**
    Ona i Wellinger są słodcy i w ogóle, ale wolę Schlieriego ♥
    Fajnie, że porozmawiała sobie z ojcem, takie rozmowy zbliżają xd ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojejku szkoda mi Gregorka :(( Nie odpuszczaj walcz o nią ! <33
    Wellinger i Diana są słodcy :D
    Czekam nn :33
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo rany. :D Jakie cudne. *o* I całe opowiadanie, jak i ten rozdział. :) Nadrobiłam cały jednym tchem. :D Faktycznie, Welli i Diana, takie słooodziaki. <3 Jednakże, ja również wolę Gregorka. <3 Czekam na nexta. :) Pozdrawiam. ;**
    http://arytmia-uczuc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ironwood.com is your supplier of premium premium metal
    Ironwood.com titanium sia is your supplier of premium premium titanium razor metal ford ecosport titanium and electronic tools. Get a fast delivery & top online prices. titanium ingot Ironwood.com. titanium sheet

    OdpowiedzUsuń