Spojrzałam na śpiącego obok mnie Gregora i uśmiechnęłam się szeroko, już nie mogłam się doczekać aż w końcu usłyszę jego głos i spojrzę w jego piękne czekoladowe oczy. Z każdym dniem na moją twarz coraz częściej wkradał się uśmiech. A było to spowodowane przez wiadomość, że niedługo będą go wybudzać. Z miseczką marchewek w dłoni siedziałam wpatrując się się w ekran od telewizora. Morgi za dwa dni wracał z wakacji. Mała Lily bardzo ucieszyła się z tego powodu, że będzie mogła w końcu spędzić czas ze swoim tatą.
- Dzień dobry - usłyszałam głos pielęgniarki - Wszystko dobrze? - zapytała poprawiając jakieś kabelki przy łóżku Gregora
- W jak najlepszym - powiedziałam
- Chłopiec czy dziewczynka? - uśmiechnęła się do mnie serdecznie
- Dziewczynka - odwzajemniłam gest
- Gratuluje - odparła - Ma pani ogromne szczęście, ja niestety nie mogę być matką - westchnęła
- O jej współczuje - rzekłam spoglądając na nią.
- Z czasem trzeba było się przyzwyczaić - powiedziała - Jakby coś się działo to proszę przyjść do dyżurki, wie pani nigdy nic nie wiadomo - uśmiechnęła się
- Dokładnie - kolejny raz odwzajemniłam ten gest.
Słysząc te słowa, które przed chwilą powiedziała, stwierdziłam że spotkało mnie największe szczęście. Być matką to najwspanialsza rzecz na świecie. Choć muszę przyznać, że na początku bardzo się przestraszyłam i chciałam je usunąć. Nikt o tym nie wiedział i się nie dowie. Zrozumiałam, że gdybym to zrobiła popełniłabym największy błąd swojego życia. Dochodziła godzina czternasta, zaraz przyjdzie pani Angelika. Chciałam dzisiaj porozmawiać z tatą, dawno nie rozmawialiśmy. Brakowało mi tego... Mój telefon zaczął wibrować więc odebrałam...
- Dianka kochanie? - usłyszałam głos rodzicielki Schlierenzauera - Jest mały problem - powiedziała
- Jaki? - zdziwiłam się
- Wiesz, wypadło mi coś ważnego i niestety nie dam rady przyjechać - odparła
- Nie ma sprawy - rzekłam - W sumie taty nie ma w domu to przynajmniej pobędę trochę tutaj - uśmiechnęłam się do ściany.
- Przecież możesz iść do domu - odpowiedziała - Nie musisz cały czas przy nim siedzieć, lekarz ostatnio powiedział mi, że nie powinnaś nawet tam przesiadywać więcej niż dwóch godzin - dodała
- Ale nie chcę - powiedziałam
- No dobrze, jak chcesz - westchnęła - Jeszcze raz przepraszam i do zobaczenia - rzekła i rozłączyła się.
Uśmiechnęłam się na samą wieść, że mogę posiedzieć z nim cały dzień. Z tatą mogę porozmawiać później. A dzień spędzony w jego obecności był dla mnie najważniejszy mimo tego, że spał. Głaskałam się po brzuchu i zastanawiałam się nad moim życiem. Jak to teraz będzie...
Wiedziałam, że Schlieri zaakceptuje Julkę ale czy będzie szczęśliwy? Każdy wyzywał mnie gdy dowiadywał się, że wątpiłam w te słowa. Przecież on mnie kochał więc jak mogłam się zastanawiać.
- Julka nie kop mamy - zaśmiałam się spoglądając na brzuch.
Ciemność coraz bardziej dopadała niebo, postanowiłam wracać już do domu. Chwyciłam dłoń Gregora i pocałowałam go. Te usta, które od prawie pięciu miesięcy były suche i zimne stały się ciepłe. Moje źrenice delikatnie się rozszerzyły. Szybciutko skierowałam się do pokoju pielęgniarek. Czy on miał ... czy on miał się obudzić?
- Przepraszam - zaczęłam wchodząc do środka - Mogłabym poprosić panią na chwilę? - zapytałam
- Oczywiście - uśmiechnęła się - W czym mogę pomóc? coś się stało? - spojrzała na mnie z troską
- N.. nie - odparłam - Ale chciałam się panią zapytać o jedną rzecz - powiedziałam - Jego usta, od czasu kiedy miał wypadek były zimne a te.. teraz są ciepłe tak jak zawsze czy to oznacza, że?... - w ogóle nie potrafiłam opanować emocji, które mną kierowały. Sama nie wiedziałam co robiłam...
- Przykro mi, ale pan Schlierenzauer jeszcze się nie wybudzi - powiedziała kładąc mi rękę na ramieniu - Proszę nie płakać - uśmiechnęła się - To bardzo dobry znak, coraz bliżej do tego wydarzenia - podniosła mnie na duchu i przytuliła przyjacielsko.
- Jest pani naprawdę wspaniałą kobietą - uśmiechnęłam się ocierając łzę - Tak w ogóle Diana - podałam dłoń
- Nathalie - uśmiechnęła się kolejny raz tego dnia
- Ja będę szła - rzekłam - Gdyby coś... choć mam nadzieję, że nie...
- Nie bój się - powiedziała - Gdyby coś mamy twój numer - dodała po chwili.
Znów posłałam jej szczery uśmiech i wyszłam ze szpitala. Zadzwoniłam po taksówkę, która zawiozła mnie pod sam dom. Zdziwiłam się widząc samochody chłopaków, przecież mieli być na wakacjach. Zapłaciłam należną kwotę i ruszyłam do środka, skąd dochodziła trochę głośna muzyka i śmiechy.
- Jestem! - krzyknęłam z korytarza, gdzie już po chwili znalazł się Manuel
- Hej Maleńka - uśmiechnął się dając mi buziaka w policzek - Jak u młodego?
- Hej Fetti, bez zmian - westchnęłam odpinając pasek od płaszcza.
- Diaaaaaana! - no tak, ten głos można rozpoznać wszędzie
- Tak Stefku? - uśmiechnęłam się
- Chodź tuuuuuuutaj do nas szyyyybciutko - krzyknął z góry - Feeetner ruszaaaj dupe! - dodał
Zaśmiałam się pod nosem i ruszyłam za brunetem w stronę schodów.. Szykowałam już niezłą reprymendę dla chłopaków, za to że weszli do mojego królestwa bez pytania. Ale zdziwiłam się, gdy Manuel zaprowadził mnie do pokoju, który znajdował się tuż obok mojego. Od lat stał pusty... Wchodząc do środka, uśmiech sam wkradł się na moją twarz. Pokoik był przepiękny.
- Jak tutaj pięknie - wyszczerzyłam się - Sami to zrobiliście? - zapytałam
- Sami - powiedział dumnie Diethart
- Twój tata wpadł na ten pomysł - rzekł Michi
- Dziękuje tatusiu - przytuliłam się do niego i dałam buziaka w policzek - Jesteś wspaniały wiesz? - uśmiechnęłam się
- A my? - Kraft zrobił smutną minę
- O wy też - odparłam z uśmiechem - Chodźcie tutaj do mnie kochani - wyściskałam każdego.
Zrobili mi wspaniałą niespodziankę naprawdę, mieć takich przyjaciół i ojca to skarb. Nie dosyć, że prze remontowali ten stary pokój to każdy z nich miał jeszcze prezent dla mojej Juleczki. Nie chcieli słyszeć nawet o tym, że nie trzeba było. W zamian za to zrobiłam im kolację, jak się okazało jedli tylko pizzę więc przygotowałam coś przepysznego i ciepłego...
Cały wieczór spędziliśmy razem, nie mogłam przestać się uśmiechać. Był to najpiękniejszy prezent w życiu...
No może drugi... Pierwszym była wiadomość, że na świat przyjdzie mała Julka Schlierenzauer
___________________________________________________________________________
Nadrabiam ;) . Mam nadzieję, że wam się spodoba <3
Dziękuje za te komentarze pod poprzednim rozdziałem jesteście wspaniałe ♥
Miałabym jedną prośbę, aby anonimki się podpisywały, będę wdzięczna ;)
Za błędy jak zawsze przepraszam <3
Zapraszam :
Ale ja nadal czekam i czekam i no kurcze proszę cię kiedy on się obudzi, no kiedy za rozdział, dwa? No kurcze aż nie mogę się doczekać...
OdpowiedzUsuńPokoik bardzo ładny, no no
Pozdrawiam i całuje
Werooooo....
Czy ja doczekam się wreszcie momentu, kiedy Gregorek w końcu się wybudzi z tej śpiączki i dowie się o tym, że będzie miał córeczkę - małą Julię? No, bo kurcze, już od kilku rozdziałów jest w śpiączce i ani słychu, ani widu poprawy jego stanu.
OdpowiedzUsuńAle i tak z niecierpliwością oczekuję kolejnego rozdziału :)
Nie mogę doczekać się momentu kiedy Gregor się wybudzi i dowie się, że będzie ojcem. :) Jej, to takie wspaniałe, jak dziewczyna cieszy się, że będzie matką. ;) Naprawdę- WSPANIAŁE. :D I jeszcze chłopaki są tacy uroczy. <3 :)) Pokoik urządzili. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. :D Mistrzostwo, po prostu mistrzostwo. : 3
Buziaki. ;*
Awww <3 Boski ;*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję , że Gregor niedługo się obudzi :D
Pozdrawiam ;*
Jagódko ! Doczekam jam się w końcu Gregorka takiego ruszającego się ? :D
OdpowiedzUsuńDiankaa *.* no , ona jest wspaniała <3
Haha , chłopaki jaki prezent ! Ach oni !
Czekam z niecierpliwością na następny ^^
Buźki :***